W tym miesiącu zima już odpuściła. Burze śnieżne są niegroźne, oraz rzadko kiedy występują. Zaczyna się ocieplać, w niektórych miejscach śnieg topnieje, a na drzewach widywano pąki młodych liści. Częściej będziecie mogli widywać deszcz, albowiem jego opady będą występowały w całych krainach Arokai do końca stycznia. Letnie ptaki wracają, a borsuki budzą się ze snu, to również czas narodzin zwierząt kopytnych, więc jedzenia będzie pod dostatkiem. |
Administrator
Miejsce niemalże jak z bajki. Liczne spadające wody tworzą dziesiątki wodospadów.
Offline
Wadera przytruchtała na teren wodospadów i uśmiechnęła się. To miejsce było piękne. Obejrzała się, wypatrując Ame. Truchtała powoli, wiedząc, że jej towarzyszka dostała dosyć mocno od tego paskudnego kopytnego. Usiadła na zadzie i zaczęła wpatrywać się w otoczenie
Offline
Ametyst weszła tu ostrożnym krokiem. Na szczęście ból klatki już minął i wilczyca teraz już z nowym zapasem energii była gotowa do biegu.
Najadłam się, poznałam świetną przyjaciółkę, pozbyłam się natrętnej kocicy, nie zostałam inwalidą i jeszcze trafiłam w takie piękne miejsce. To jakiś dobry dzień.
Ostatnio edytowany przez Ametyst (2014-01-29 21:20:19)
Offline
Wadera uśmiechnęła się
- Tutaj jestem - rzuciła. Siedziała niedaleko wadery - Widzę, że cię wyprzedziłam - dodała, oblizując łapę.
Offline
- Hmm... - Ametyst tylko kiwnęła głową. - Ta gnu trochę dała mi w kość. Dosłownie. - uśmiechnęła się niewyraźnie, podeszła i usiadła obok Kany.
Offline
- Peszek. Ale nie martw się. Będzie lepiej - rzuciła, parskając, gdy pryskająca woda chlapnęła ją w nos. Potem otrząsnęła się
- Dobrze, że nie była zbyt silna, bo mogłoby być źle. Wszystko wina tego zapchlonego sku.... znaczy kota - poprawiła się szybko, pamiętając, że mówi do Alfy.
Offline
Kiwnęła głową.
- Zgadzam się. - przymrużyła oczy, bowiem woda pryskała i uniemożliwiała widzenie.
Offline
Idąc śladem żałosnych kretynek dotarła nad wodospady. Miejsce było urokliwe, lecz nie robiło na niej zbytniego wrażenia - widziała lepsze. Tuż nad wodą rosło wysokie, rozłożyste drzewo, kilka sekund później była już na nim i wypatrywała swych ofiar. I rzeczywiście, były niedaleko, rozmawiały w najlepsze. Nie patrzyły w jej stronę, nie zauważyły jej. Zapadła ciemność, Sheere położyła się na jednej z gałęzi i obserwowała, skryta. Niech myślą, iż się jej pozbyły.
W którejś chwili obie ogarnie zmęczenie, zwłaszcza po polowaniu i pójdą spać, a właśnie na taką okazję czekała kocica. Oblizała pyszczek i obserwowała, zastygając w bezruchu.
Offline
Niech kocica sobie myśli co chce, Ame nie jest kretynką, tym bardziej nie jest ślepa i nie widziała nigdzie żadnych wysokich drzew. Najwyżej jakieś wysokie krzewy, a poza tym tylko wodospady i kamienie. Więc niech lepiej skończy zabawę, wyjdzie, niech walczy i zabija, co jej się żywnie podoba. Ame zeszła z kamienia i położyła się na suchej trawie. W końcu polowanie było męczące.
- Idziesz spać, czy czuwasz? - spytała Kany.
Offline
- Będę czuwać. Na wszelki wypadek- - odparła Kanrisha, również wyczuwając obecność pchlarza. Wprawdzie jej nie zauważyła, ale wiedziała, że kot nie podda się tak łatwo. Skoro nie wyszło jej na polowaniu, to spróbuje tutaj. Potem usiadła i bystrymi oczyma zaczęła wpatrywać się w mrok
Offline
Ametyst zamknęła oczy i wsłuchiwała się w odgłosy nocy. W razie czego one mają przewagę liczebną. Kociaku czekamy na twój ruch.
Ostatnio edytowany przez Ametyst (2014-01-29 22:13:44)
Offline
Zabawa w kotka i myszkę zrobiła się nudna. Gdyby tych mułów było więcej byłaby zabawa, a tak, dręczenie wciąż jednych i tych samych istot? Zeszła z drzewa, zamiast tego podeszła do brzegu i skoczyła na pobliski kamień, który znajdował się dokładnie pośrodku płynącej wody. Znajdowała się na czymś w stylu progu, była wyżej od wilków.
Przez chwilę patrzyła prosto w oczy smarkuli, która stała na warcie, jednakże bardziej skupiała się na terenie.
Na przyszłość zapamięta to miejsce. Rzuciła jeszcze jedno pełne politowania spojrzenie wilkom i odeszła, zniknęła w mroku. Teraz to tamte mogły pobawić się w śledzenie jej, ale pewnie będą zbyt tępe, by wpaść na ten pomysł.
z.t
Offline
Reiy przemierzała samotnie i powolnie przestrzeń eteru, wśród blasku gwiazd i księżyca, dokładnie badając nowe terytoria. Po długiej wędrówce, trafiła na las iglasty, wilcze ziemie. Dostrzegła z oddali kocic, która zmierzała w przeciwną stronę, ku kocim terenom, aczkolwiek nie przypominała ani trochę Wielkiej, Wspaniałej Lygrysicy Holly. ''Oho, kolejna istota dla niej do wychowania..''. Chwilę potem dostrzegła rozległy wodospad, którego wody były na tyle czyste, że odbijały światło tarczy księżyca, niczym diamenty bez skazy. Orlica nazwała w głowie to miejsce ''sercem i duszą lasu''. Owe miejsce było idealne na siedzibę główną, nic dziwnego więc, że istota w eterze dostrzegła szybko dwie wilczyce. Wilki w przeciwieństwie do kotowatych nie są z reguły aż tak groźne, więc dlaczego by nie sprawdzić tego i tamtego? Zniżyła lot i zaczęła zataczać powolne okrążenia nad waderami. Jedna z nich, która najwyraźniej czatowała i dostrzegła nową osobistość od razu.
Reiy postanowiła przyjrzeć się waderom nieco bliżej. Wylądowała na kamieniu, który znajdował się w odległości około 20 metrów od nich, podkreślając przy tym majestat swoich skrzydeł, spokojnie usiadła i zaczęła swoje obserwacje.
Offline
Wadera czujnie obserwowała teren. Kątem oka zauważyła odejście kota. Nie miała ochoty ganiać za pchlarzem. Położyła łeb na łapach, nadal czujnie nasłuchując. Uniosła łeb doi góry. Obserwowała lśniące gwiazdy i księżyc. Na jego tle zauważyła płynącego majestatycznie ptaka. Zaciekawiona uniosła uszy do góry. Ptak obniżył lot i wylądował niedaleko. Wadera westchnęła. Czyżby kolejny zwierz, który ma zamiar je dręczyć? Nieufnie wciągnęła powietrze w płuca
- Witaj - rzuciła cicho. Z natury była nieufna, ale stwierdziła, że ptak nie zrobi jej większej krzywdy, zwłaszcza, że gdyby chciał, to zaatakowałby z powietrza. No, zaatakowała.
Offline
- Witaj. - Rzuciła krótko w odpowiedzi Orlica i nawet majestatycznie się skłoniła, choć nic ją z wilkami nie łączyło. Nie starała się być tym razem specjalnie oschła.. Nie ma póki co stada, które mogłaby jakkolwiek bronić, była prawdopodobnie jedynym ptakiem w całym Arokai. Nie miała też za bardzo ochoty na jakiekolwiek starcie. Przyszła jedynie pozwiedzać i poobserwować, a jako ptak, była w tym nadzwyczajnie dobra.
- Za pewne przebyłyście długą wędrówkę, wyglądacie na nieco zmęczone.. - Nic lepszego do powiedzenia nie przyszło jej do głowy, a owe zmęczenie było widać po stojącej na czatach.
Offline